Nasze miejsce w sieci...
Dziękuję, ale się cieszę
Szczerze przyznam że to był mój najgorszy egzamin w życiu
A zaraz idę spać, przez tą burzę w nocy nic nie spałam....
Nie wystarczy kochać
Trzeba jeszcze umieć
Wziąć tę miłość w ręce
I przenieść ją przez całe życie...
Offline
Nie moge przestac myslec o tej "wspanialej" propozycji mojego szefa... Po prostu nie wiem jak on mógł mi coś takiego zaproponować. Wie, ze mam problemy z samochodem, wie ze benzyna strasznie drozeje, zreszta - wszystko drozeje. A on mi proponuje mniejsza pensje!!! I to po tym jak poprosilam o podwyzke! Cały czas nie moge wyjść z szoku, siedzi mi to w glowie i owocuje jakąś niesamowitą niechęcią do ludzi, których przez ostatnie dwa lata traktowałam prawie jak przyjaciół.
Oni prowadzą jakąs gre, raz mowia tak, potem inaczej... Juz nie bede sie czepiac faktu, ze zaplanowali sobie wszystko bez mojej wiedzy i zgody. Teraz maja problem, bo tak sobie "pieknie" wszystko zaplanowali a tu zonk, nie zgodzilam sie.
I jeszcze dolozenie mi obowiazkow - on zaklada jeszcze jedna firme, z jakimis roletami i zaluzjami... I JA mialabym sie w tej firmie zajmowac wszystkim tak jak teraz zajmuje sie u nas. A oprocz tego oczywiscie obecne obowiazki, czyli firma i sklepy.
I to wszystko za mniejszą pensję.
Nie moge w to uwierzyc, to dla mnie jakas abstrakcja... Nawet gdyby teraz spelnil moje oczekiwania finansowe, to ja juz nie chce z nimi pracowac. Nie po tej propozycji.
Offline
Cześć dziewczyn y
Ja dziś cały dzień poza biurem spędzam, wpadam tylko na małe przerwy.
Aga, nie dziwię się że jesteś rozgoryczona.
Co to wogóle za traktowanie człowieka, starasz się jak możesz a tu jeszcze chcą obniżyć pensję.
Phi - takie coś to już nie w dzisiejszych czasach.
Przenigdy się nie zgadzaj!!
Nie wystarczy kochać
Trzeba jeszcze umieć
Wziąć tę miłość w ręce
I przenieść ją przez całe życie...
Offline
Aga, normalnie brak słów - nie dawaj się, ja się niedawno postawiłam w jednej ze szkół i powiedziałam jasno, że po czerwcu nie chcę mieć z nimi nic wspólnego... no i nie trzeba, nie będę się użerać, kiedy praca w sumie sama już za mną chodzi. Dasz radę.
Vibesko, a ja wiedziałam, że zdasz ))))) Gratulacje
Offline
vibeska napisał:
Cześć dziewczyn y
Ja dziś cały dzień poza biurem spędzam, wpadam tylko na małe przerwy.
Aga, nie dziwię się że jesteś rozgoryczona.
Co to wogóle za traktowanie człowieka, starasz się jak możesz a tu jeszcze chcą obniżyć pensję.
Phi - takie coś to już nie w dzisiejszych czasach.
Przenigdy się nie zgadzaj!!
Oczywiście, że się nie zgodzę, to w ogóle nie wchodzi w gre. Poza tym po tym wszystkim nie potrafie juz z nimi wspolpracowac tak jak kiedys i jestem juz pewna ze chce odejsc. Oni nie wiedza jeszcze ze jestem az tak bardzo tego pewna ale wkrotce sie dowiedza.
Offline
No i ja wiedzialam ze tak bedzie
Szefowa pod byle pretekstem wyciagnela mnie z biura (atmosfera byla nie do zniesienia, strasznie sie klocilam z szefem). No i pojechalysmy cos zjesc i przy okazji powaznie porozmawiac Serio, oni mi nie ulatwiaja zadania... Zaczela mowic jak im jest bardzo przykro z powodu zaistnialej sytuacji, jak bardzo mnie polubili i jak im zalezy zeby dalej ze mna pracowac... Powiedziala ze jestem dla niej jak przyjaciolka i ze zajmuje specjalne miejsce w jej sercu (lol, chyba nie do konca to chciala powiedziec
jej angielski jest chyba gorszy niz moj
).
Ja ją prywatnie bardzo lubie bo jest niesamowicie ciepla i otwarta osoba... Ale nie moge ulec po prostu nie moge. Jak jej powiedzialam ze moze znajda na moje miejsce kogos lepszego to zrobila taka strasznie smutna i zaskoczona mine, bo on jej chyba nie powiedzial ze ja w ogole biore pod uwage odejscie...
Ciagle mi powtarzala jak bliska jej jestem i nawet mnie przytulala pozniej w biurze tez zajmowala mnie jakimis niesluzbowymi sprawami, jakies prywatne pogaduszki zaczynala zeby podkreslic te nasze kolezenskie relacje.
Eh o ile z nim moge otwarcie walczyc i twardo stawiac na swoim, o tyle ona mnie zmiękcza. Ale nie dam się. Już postanowiłam.
Offline
Cześć
Vibesko gratuluję zdolniacho!
Ines brak słów, jak oni mogli po takim czasie i takiej pracy, którą dla nich robisz... Na pewno znajdziesz coś lepszego.No ale sytuacja przykra...
A ja mam dosyć. Madzia moja z biura już nie pracuje, skończyła się jej umowa. I wszystkie jej obowiązki spadły na mnie. Wkurza mnie to już. Jutro mam zamiar wysłać im mejla, że uważam że jest to nie w porządku. Jestem wymęczona. Mgr idzie źle, promotor oddał mi cały rozdział do przeróbki. Eh.
Offline
Oj Aniu, czyli wszystko idzie jak po grudzie ale pomyśl sobie że warto, bo już niedługo będziesz miała tytul magistra, czyli to na co pracowalas przez ostatnie kilka lat
.
A co do pracy, to widze ze nie tylko u mnie sie nie uklada... Ale... Zaraz zaraz, juz jest czerwiec to kiedy ty odchodzisz?
Ja wlasnie sie zalogowalam na koncie i zauwazylam ze po raz pierwszy moj szef zaplacil mi prawidłowo bo pamietacie, ze od stycznia lekko wzrosly pensje netto... Do mojego szefa wowczas to nie dotarlo
obudzil sie po 5 miesiacach.
On na pewno wkalkulowywał sobie te pieniadze w kase ktora dawal mi na paliwo... I ciekawa jestem czy teraz da mi na paliwo tyle co zawsze, czy jakos sie z tego wykreci albo będzie udawał ze zapomniał.
Offline
Ines ja pracuję do 30 czerwca. Szefunio jest dla mnie milutki jak nie wiem. Szkoda, że tak późno. Pani Magda dziś zadzwoniła żeby mi podziękować, że tak sobie radę i że taka świetnie zorganizowana jestem itp. Eh.
A we wtorek mają mieć jakąś rekrutację, mam nadzieję, że kogoś do biura szukają.
Offline
Witajcie drogie Panie strasznie za Wami tęsknie ale niestety dalej jestem odcięta od świata
chciałabym w końcu w spokoju Was poczytać ale nie mam gdzie
u mnie wszystko dobrze, narazie nic się nie zmieniło oprócz tego że mam już dość tej pracy i tego pieprzonego przedszkola... ale jak dobrze pójdzie juz niedługo wszystko się zmieni ale ciiiii
mam nadzieje, że wszystkie jesteście zdrowe i szczęśliwe!!!
buziaki dla WAS
Offline
Basiu, miło Cię czytać brakuje nam tu Ciebie, mam nadzieje ze niedlugo wrocisz na stałe.
Ale sie wkurzylam nie mam nic na koncie w komorce a nie wiem czemu nie dziala mi doladowanie z mbanku
jakiś zonk jest, ze nie moge wybrac ani numeru, ani kwoty. Nie moge poodpisywac koleżankom na smsy. A nie mam czasu zeby isc do bankomatu i do kiosku, zeby kupic "papierowe" doladowanie
Niedlugo sie zmywam na 10 piętro na imieniny babci. Juz sie boje, znowu sie naslucham komentarzy na temat mojej cery . Moja ciotka i siostra cioteczna w ogole nie maja wyczucia w tej kwestii.
Offline
A ja wróciłam z długiego spaceru, piękna jest pogoda, nie ma upału
Mój pluszak założył nowe sportowe sandały z nike i biedak nie umiał do domu wrócić wracaliśmy taxówką... ona ma takie same stopy jak ja
Kupiłam sobie spodenki rybaczki takie eleganckie i bluzeczkę w Orsayu.
A połówkowi lniane białe szorty.
Aguś, a to z cerą tak źle ??
Co się dzieje?
I nie przejmuj się ewentualnymi komentarzami, i tak jesteś śliczna
Nie wystarczy kochać
Trzeba jeszcze umieć
Wziąć tę miłość w ręce
I przenieść ją przez całe życie...
Offline
Nie, z cerą ostatnio nie ma tragedii, ale one zawsze to komentuja. Dzisiaj na szczescie był spokoj.
Tzn. spokój co do cery, bo tak ogolnie to trudno mowic o spokoju... Nie pisalam Wam tego bo juz i tak dosc ostatnio narzekam, ale musze to w koncu z siebie wyrzucic. Mój ojciec ostatnio znowu dzień w dzień pije. Tylko patrzeć jak go wyrzuca z (i tak beznadziejnej) pracy. W domu bez przerwy awantury, przedwczoraj juz zaczynalam dzwonic na policje bo ojciec rzucil sie na Kamila, ktory bronił mamy... Ja juz naprawde nie mam sily
.
Dzisiaj ojciec prosto z pracy przyszedl na babci imieniny, oczywiscie nawalony . Moj brat akurat w tym momencie wstal od stolu żeby wyjść na balkon, ojciec od razu odebral to jako znak ze Kamil nie chce z nim siedziec przy jednym stole (milo, ze w ogole wpadl na to, że Kamil moze miec ku temu powody), zaczal sie cos rzucac, rzucił kwiatami dla babci i zaczal zbierac sie do wyjscia. Reszta rodziny w ogole nie wiedziala o co chodzi, byli w szoku bo to wygladalo idiotycznie, babcia prawie plakala powtarzajac "dlaczego mi to robisz w moje imieniny?".
Dopiero siostra ojca zlapala go przy samych drzwiach i cos mu nagadala ze zdecydowal sie z nami usiasc. Robiac oczywiscie wielką łaskę.
Tym bardziej przykre, że nawet babci zięć, który jest po udarze i ledwo chodzi i mówi, przyjechał na te imieniny (autobusem, z jedna przesiadka), a tutaj jej syn zaczal odwalać takie szopki...
Nie wiem co mam zrobic . Moj ojciec zawsze znajduje sobie w pracy koleżkę, ktory sprowadza go na taka droge... Teraz tez takiego ma i szczerze mowiac zastanawiam sie czy kiedys sie do niego nie przejechac i mu nie nagadac do czego doprowadza. Moj ojciec po alkoholu jest strasznie agresywny, rozwala meble, rzuca sie na nas wszystkich... Ja zawsze sie trzese ze strachu, ze doprowadzi to do jakiejs tragedii. Tamten głupi czlowiek w ogole sobie nie zdaje sprawy do czego doprowadza bez przerwy przynoszac swojemu ulubionemu kumplowi jakiś niewiadomego pochodzenia alkohol.
Offline
Ines faktycznie sytuacja fatalna Współczuję bardzo bo znam to aż za dobrze. Tylko nie wiem czy nagadanie koledze coś da. Zresztą gdyby ojciec nie chciał to by nie pił, taka jest niestety prawda. A jak sama napisałaś, zawsze znajdzie się ktoś do kieliszka.
Ja pół dnia spędziłam w bibliotece. Teraz robię obiad I trochę odpocznę.
Offline
Mój ojciec zawsze miał słabość do alkoholu, ale faktem jest, że bywały spokojniejsze okresy - kiedy nie miał takiego kumpla, dla którego zawsze był gotów wszystko rzucić, byle pognać na spotkanie z nim i zajrzeć do kieliszka... Fakt, że prawie zawsze miał takiego kompana, no ale jednak kiedy ich rozdzielano (bo zazwyczaj to był ktoś w pracy) to wszystko się uspokajało. Ten facet zawsze wydawał mi się sensowny, jak dzwonił to zawsze kulturalnie sie odnosil do mnie czy mamy i naprawde budzil sympatie. Poza tym tamten nie pije bo prowadzi samochod. Ale mojemu ojcu zawsze cos podsunie . Efekty są opłakane
. Dlatego chcialam chociaż spróbowac mu przemowic do rozsądku. W stosunku do niego moj ojciec jest milusi i rozkoszny, on sobie moze nie zdawac sprawy co w niego wstepuje w domu... Może trzeba mu to uświadomić.
Wiem, że w domu bedzie wojna jeśli ojciec sie dowie ze cos zadziałałam... Ale chyba wole zaryzykowac, najwyzej znowu zadzwonie po policje. On sie tego troche boi . Kiedys cos rozwalil w domu i mama zadzwonila. Od razu poszedl potulnie spać, a jak przyjechali to na wszystko im grzecznie przytakiwal. Spisali go, nastraszyli troche... Po tym przez jakis czas byl spokój.
Offline
No w sumie zawsze warto spróbować. Może akurat facet okaże się rozumny. Ludzie nie zdają sobie sprawy jakie piekło potrafi zdziałać w domu alkoholik. Mój ojciec robił tylko awantury, nigdy nikogo nie uderzył. Zresztą, przy mojej mamie, to byłaby ostatnia rzecz jaką w życiu zrobił. Ale jakie to były awantury... W zasadzie już o tym nie myślę, zresztą człowiek ma taką dziwną zdolność chowania w zakamarkach głowy najgorszych rzeczy i nie wyciągania ich zbyt często. Pamiętam tylko jakieś urywki, kiedy mój brat siedział w czasie kolejnej kłótni ze strachu pod stołem, albo kiedy ja ze złości i z bezsilności zablokowałam drzwi od pokoju biurkiem i porozcinałam sobie rękę cyrklem... Najbardziej mnie wkurwia, że tacy ojcowie nie zdają sobie sprawy jakie to spustoszenie robi w umysłach i sercach dzieci.
Offline
Oj Aniu, widze ze masz podobne doswiadczenia załamuje mnie to, że takich rodzin jest/było więcej
. U mnie do rękoczynów doszło tylko kilka razy, ale moj ojciec nie ma żadnych zahamowań, dlatego ja przy każdej awanturze bardzo się boję
. Teraz po raz pierwszy rzucil sie na Kamila... Ale i po raz pierwszy Kamil tak naprawde stanal w obronie mamy. Zawsze podczas awantur wychodził i zostawiał mnie ze wszystkim samą
.
Ja tez staram sie wymazac z pamieci rozne przykre doswiadczenia... Z tym ze niektorych sie nie da, one wracaja. Wiele scen bardzo bym chciala wymazać z pamieci, ale to po prostu niemożliwe.
A wiesz co jest najgorsze? Ja wiem, ze pewnego dnia ojciec zachoruje, wydaje mi sie ze kwestia jakiegoś zawału, raka czy wylewu po prostu wisi nad nami jak czarna chmura i tylko patrzec jak spadnie z tego ogromny deszcz. I co wtedy? Moja mama, ktora przez tyle lat była przez tego człowieka wyzywana i gnębiona, bedzie teraz musiala sie nim zająć. Bo przecież się na niego nie wypnie. Ja nie wiem, czy bede miala w sobie tyle siły, żeby sie nim zajmować kiedy zachoruje i nie bedzie mogł samodzielnie skorzystac z lazienki czy zjeść. W tej chwili szczerze mowie ze nie wiem co bym zrobila. To bedzie dla mnie cos bardzo trudnego, zbyt wiele we mnie żalu i nienawisci, zebym mogla juz teraz powiedziec że na pewno sie nim zaopiekuje. Ale też jestem zbyt wrażliwa na ludzkie cierpienie, żebym mogła się tak odwrócić od mojego ojca, który bedzie mnie potrzebowal...
On sobie teraz nie zdaje sprawy z tego, że katuje psychicznie osoby, od ktorych kiedys może być zależny... On o tym nie mysli. Żyje chwila. Jego życie to chlanie, żarcie, spanie i ogladanie TV. Oczywiscie wszystko to za pieniadze mamy, bo on swoje przepija. Czasem daje jej jakies marne 300 zl i po tym czuje sie jak wielki pan i wladca tego domu. On po prostu nie ma pojecia ile pieniedzy pochlania utrzymanie mieszkania i rodziny.
Nienawidze go...
Offline
Ines widzę, że mamy trochę wspólnego. Ja nie potrafię uporządkować w swojej głowie myśli na temat mojego ojca. Nie odzywa się od 1,5 roku, nie wiem co się z nim dzieje. Nie wiem jak można wykreślić kogoś tak łatwo ze swojego życia. Boję się panicznie, że kiedyś stoczy się na samo dno i nam o sobie przypomni. Miliony różnych myśli chodzą mi po głowie... Boję się okropnie, że kiedyś któryś z bezdomnych, których mijam codziennie, okaże się moim ojcem. Nie mogę przestać o tym myśleć. I co wtedy?
Offline
No właśnie, co wtedy...
Oj Aniu, ja sie wlasnie boje, ze to co my mozemy uwazac za najgorsze, wcale takim nie bylo. Bo powiedzmy sobie szczerze - kiedy ci cholerni ojcowie beda od nas potrzebowali pomocy, czy bedziemy umialy im odmowic? Ja sie obawiam, że taki dylemat kiedys tam w przyszlosci (byc moze niedalekiej) strasznie da mi w kość i narobi bałaganu w moim życiu...
Wlasnie troszke u mnie popadało i teraz powietrze fenomenalnie pachnie właśnie takim letnim deszczem. Uwielbiam to.
Offline
Dziewczyny, przykro mi
Straszne jest to co czytam, nie mogę sobie wyobrazić tego.
Mi ten problem na szczęście jest obcy ale to straszna tragedia.
Takie wychowanie dziecka przez alkoholika trwale i na zawsze zostawia ślad w psychice....
Straszne
Nie wystarczy kochać
Trzeba jeszcze umieć
Wziąć tę miłość w ręce
I przenieść ją przez całe życie...
Offline
Ja to w ogóle zdołowana jestem strasznie... Nie wiem sama co się dzieje.
A w sumie to wiem. Kiedyś dawno wspominałam o pewnym kimś, kto był dla mnie bardzo ważny, i z uczuciem do kogo sobie nie radzę.
I nałożyło się kilka spraw na siebie a ja chodzę smutna i bez wiary w miłość.
Offline
Aniu, może kiedyś nam o tym napiszesz? Juz kilka razy pisalas ze to jeszcze nie jest odpowiedni moment i nie chcesz o tym pisac, ale moze warto to z siebie wyrzucic? Ja tez nie chcialam sie zaglebiac w temat mojego ojca, ale czasami czlowiek musi, inaczej sie udusi .
Vibesko, to jest straszna tragedia, ale po prostu trzeba z tym żyć . Ja w tym wszystkim i tak mniej skupiam sie na sobie, bardziej na mamie, ktora ma przez niego beznadziejne życie... Nigdy nigdzie nie wyjezdzali, nawet po Polsce nie podrozowali, a co dopiero mowic o podrozach zagranicznych... Moja mama dopiero w tym roku w lipcu po raz pierwszy pojedzie za granice. Ona nie ma z kim porozmawiać, wyjść gdzieś do kina czy na spacer... Bardzo to lubi ale wszystko musi robić samotnie (a do kina czasem ja ją zabieram). Kiedyś zostawila ojca dla innego faceta, ja mialam wtedy 9 lat... Niewiele wtedy z tego wszystkiego rozumialam, caly czas chcialam wrocic do ojca i bardzo ją o to prosiłam. Jej nowego faceta nie akceptowalam. No i po pół roku w koncu udala sie uprosić mnie, kamilowi, babci... Ojciec oczywiscie tez obiecywal poprawe (ktora trwala potem cale 2 miesiace).
To naprawde temat rzeka . Tak bardzo bym chciala jakos umilić życie mojej mamie. Ciesze sie ze w lipcu jedzie na dwa tygodnie do Włoch, ale z drugiej strony strasznie się o nią martwię (pojedzie autokarem) i nie umiem sobie z tym poradzić.
Offline
Napiszę kiedyś na pewno. Ale to takie zagmatwane, i tak odległe, że już sama nie jestem pewna co było a co sobie wymyśliłam
Ines ale martwisz się o mamę ze względu na wyjazd? Bo ciekawa jestem czy masz może kolejną moją 'przypadłość'..
Offline
Martwię się, bo jedzie autokarem, a to się jedzie tak długo... I tak czesto latem sie slyszy o wypadkach autokarów Ja chyba osiwieje jak ona bedzie w podróży
Jakby nadal Cie meczyla ta sprawa, to pamietaj, ze my tu caly czas jestesmy i trudno nas znudzić a sprawy miłosne zazwyczaj są skomplikowane...
Offline
Ja to w ogóle mam tak, że wiecznie się martwię o mamę, brata i dziadków. Jak gdzieś jadą to ciągle mam czarne myśli... Czasem to już mnie to męczy.
Ok, pamiętam, wiem, dziękuję Ale nie ma o czym już opowiadać. A to, że ja żyję wspomnieniami i urojeniami to już inna sprawa.
Offline
Ojjj... całuję wszystkie. I też mam z Wami coś wspólnego, chociaż w sumie sytuacja inna, bo ojciec nie żyje już ponad 20 lat. Ale to temat na dłuższą opowieść kiedyś tam...
Tak w ogóle to chyba wszystko zdałam jutro ostatnie zajęcia i wakacje. No i padam, spędziłam na uczelni 11 godzin.
Offline
Cześć kochane
Właśnie wstałam i kawuszę
Dziewczyny jak dobrze że znów tu wszystkie jesteście, pamiętajcie że jakby nie było źle to ja tu zawsze chętnie Was wysłucha, naprawdę - choć czasem nie będę potrafiła dorać to chociaż uściskam wirtualnie.
Piwka wirtualnie też można się napić albo soczku
Ines, wiem że się boisz o mamę.
Wiesz, mnie to uczucie nie jest takie obce bo u mnie może nie pili ale za to strasznie się kłócili.
Pamiętam do dziś jak bałam się po lekcjach wrócić do domu, jak bałam się że znowu będzie w domu głośno.....
I też bałam się o mamę bo ona zawsze to przeżywała a ja stawałam po jej stronie.
Dziś to już wygląda inaczej, rodzice chyba się dotarli, zaczęli się wspierać i teraz nawet dobrze im się żyje.
Ale to co przeszłam z nimi - głowa mała....
Ula gratulacje wielkie, zdolna z Ciebie dziewczyna
Nie wystarczy kochać
Trzeba jeszcze umieć
Wziąć tę miłość w ręce
I przenieść ją przez całe życie...
Offline